Samochody, które potrafią jeździć bez kierowcy, raczej wydają nam się być jakimś wymysłem, który znamy tylko z filmów science-fiction. Okazuje się, że producenci samochodów, a także naukowcy zainteresowani najnowszymi technologiami, pod żadnym pozorem w tym temacie nie ustępują. W takim razie możemy spodziewać się właśnie tego, że za kilka lat autonomiczne samochody będą realne.
Na razie, chyba nikt nie odważyłby się nawet tego, by skorzystać z takiego samochodu. Ponieważ oddanie się w ręce maszyny, bez sprawowania jakiekolwiek kontroli, wydaje się być w pełni absurdalne. A jednak, nauka postępuje znacznie szybciej, niż nam się wydaje. W takim razie możemy spodziewać się tego, że już za kilka lat na rynku motoryzacyjnym pojawią się autonomiczne samochody, nie wymagające naszego udziału.
Co ciekawe, rzeczywiście jeszcze kilkanaście lat temu, to wydawało się przede wszystkim nierealne. Dzisiaj jednak przeprowadzane są nieustannie doświadczenia i pojawiają się pewne prototypy. Największym absurdem jest przede wszystkim to, że technologia może przyczynić się do tego, że takie autonomiczne samochody, będą mogły być nawet dostępne w sprzedaży, natomiast bardzo wolno posuwają się wszelkie prace związane z regulacjami prawnymi. Ponieważ kodeks ruchu drogowego żadnego kraju nie bierze pod uwagę takiej możliwości. Tym bardziej możemy spodziewać się, że zanim pojawią się wszelkie regulacje prawne, to minie zdecydowanie więcej czasu.
Istnieją oczywiście pewne dyskusje na temat tego, kiedy realnie będziemy mogli spodziewać się komercyjnego wejścia na rynek samochodów autonomicznych. Na ten temat wypowiedział się między innymi profesor Marcin Ślęzak, który pełni obecnie funkcję dyrektora Instytutu Transportu Samochodowego. Według niego możemy spodziewać się, że za około 7-8 lat, rzeczywiście samochody autonomiczne będą jeździć po drogach. Wtedy nie tylko zostaną opracowane takie modele, które masowo będą produkowane, ale również dopiero w tym czasie będzie można liczyć na uregulowanie wszystkich kwestii prawnych.
W tym jednak czasie producenci nie czekają z założonymi rękoma na efekty prawne tylko faktycznie zajmują się opracowaniem pojazdu autonomicznego. Jednym z takich koncernów jest Skoda. Tutaj modelem koncepcyjnym jest między innymi Skoda Vision E. Ma to być Suv o napędzie elektrycznym. Jak na razie nie można powiedzieć o całkowicie autonomicznym pojeździe. W tym modelu producenci wyróżnili aż 5 różnych poziomów, w których będziemy mogli zdać się na maszynę.
Jeżeli chodzi o pierwszy poziom, to w tym przypadku będziemy mieli do czynienia z systemem odpowiedzialnym za ograniczony poziom prowadzenia. W tym przypadku już mamy do czynienia z tempomatem, czyli elementem odpowiedzialnym za utrzymywanie jednakowej prędkości. Dodatkowo za taki system jest uznawane wspomaganie hamowania, jeżeli znajdziemy się w awaryjnej sytuacji. Jednak kierowca pod żadnym pozorem nie powinien tracić czujności. Musi on kontrolować kierunek jazdy, a także obserwować, to co dzieje się na drodze.
Kolejny poziom, jest już określany mianem jazdy półautonomicznej. Mianowicie, samochód, który będzie wyposażony w ten system, rzeczywiście będzie mógł sam jechać prosto, jednocześnie zachowywać odpowiednią odległość od innych pojazdów, które znajdują się za nim oraz przed nim. Dodatkowo samochód nie będzie zbaczał z wyznaczonej trasy. Jeżeli znajdziemy się w długim korku, będziemy mogli teoretycznie zająć się czymś przyjemniejszym niż ciągłym ruszaniem, hamowaniem i frustrowaniem się na zaistniałą sytuację. Ponieważ samochód w tym momencie będzie mógł przejąć dowodzenie, przez co sam będzie ruszał, kierował oraz hamował w odpowiednim momencie.
Poziom 3 mówi już o bardzo dużej autonomii pojazdu, ponieważ będziemy mogli oddać dowodzenie pojazdom, które teoretycznie będą mogły nas dowieźć do wyznaczonego celu. Jednak kierowca nadal będzie musiał czuwać nad sytuacją i w razie potrzeby przejąć kontrolę nad prowadzeniem samochodu.
Kolejny poziom wydaje się być już najbardziej odrealnionym w tej chwili rozwiązaniem. Ponieważ samochód miałby doskonale radzić sobie nie tylko na prostej drodze, ale również w najbardziej nietypowych sytuacjach. Czyli, jeżeli nagle ktoś wyskoczy lub zajedzie drogę, wtedy będziemy mogli liczyć na to, że sytuacja się niejako rozwiąże sama. Odpowiedzialność kierowcy ma się ograniczać wyłącznie do sprawdzania monitora. Dodatkowo wszystkie samochody, będą ze sobą odpowiednio skomunikowane, dzięki czemu będą „wiedziały”, że samochód za nim zdecyduje się na jakiś manewr.
Ostatni poziom autonomiczności ma polegać na tym, że pojazdy będą już w 100% autonomiczne, bez żadnej kontroli ze strony kierowcy. Nawet w najbardziej skrajnych warunkach, samochody sobie poradzą. Jedyne co będą musieli rzeczywiście zrobić, to po prostu wygodna podróż.
Ku zaskoczeniu wielu osób, Skoda, która opracowuje autonomiczny model Vision E, dotarła już do poziomu 3. W takim razie jest już możliwa jazda samochodem, który w większości przypadków poradzi sobie bez naszej pomocy. W takim razie możliwe jest jak najbardziej podróżowanie po autostradach. Przy pomocy autopilota możemy wyprzedzać, a także dokonywać innych manewrów. Nie będzie także problemu z wyszukiwaniem miejsc postojowych, jak i również wyjeżdżanie z miejsc parkingowych.
Trwają kolejne prace, by poziom autonomiczności pojazdu wzniosły się o wyższy stopień. Okazuje się, że niektóre zespoły działają już na czwartym poziomie. Jednak oczywiście producent musi na pierwszym miejscu stawiać bezpieczeństwo. Dlatego pewne układy, w tym np. hamulcowy wymagają nieustannych poprawek.